Kiedy postanowiliśmy wrócić do Indonezji o wulkanie Bromo wiedzieliśmy tyle co nic. Generalnie chcieliśmy wspiąć się na wulkany i poczuć tę moc jakiej przedsmak mieliśmy już na Sumatrze…
Post z fb – Wulkan Sinabung, Berastagi, Sumatra
Nie spodziewaliśmy się jednak, że wulkan który jest częstym wyborem turystów odwiedzających Jawę wpiszę się na zawsze na listę najbardziej niezwykłych miejsc jakie widzieliśmy !!!
Bromo to jeden z 17 aktywnych wulkanów na Jawie, z 33 istniejących. A ponieważ nie jest zbyt trudno go zdobyć, jest częstym punktem na mapie zarówno turystów jak i lokalnych mieszkańców. Leży w kraterze superwulkanu, więc aby wejść na jego szczyt najpierw trzeba wejść w krater dużo większego wulkanu, który wybuchł 820 000 lat temu. Oprócz Bromo są tam jeszcze dwa wulkany, z czego jeden – Semeru – jest również czynny. Jednak największe wrażenie w tej scenerii tworzy księżycowy krajobraz – ziemia z popiołem, która nieźle się kurzy w drodze do krateru Bromo i zastygnięta dawno lawa.
My dojechaliśmy do miejscowości pod Bromo – Cewara Lewang ok 14 więc śmiało mieliśmy jeszcze czas by zdążyć zajrzeć w jego otchłań. Podejście zostało nawet bardzo ułatwione bo na wulkan wchodzi się…schodkami! Ale to co czeka na górze zapiera dech w piersiach… Nie ma takich słów, które mogą opisać uczucie kiedy po raz pierwszy zaglądasz do krateru aktywnego wulkanu i nie tylko widzisz ale i słyszysz jak się w nim kotłuje!
Krater można sobie śmiało obejść wąską, niezabezpieczoną ścieżką delikatnie się od czasu do czasu osuwającą przypominając, że jeśli postawisz nogę o krok za daleko to albo wylądujesz w kalderze sunąc po dawno zastygłej lawie,
albo przyjrzysz się jeszcze dokładniej kraterowi… po raz ostatni.
Przeszliśmy tak więc dobry kawałek ze wcześniej poznanym Markiem (Polakiem – oczywiście 😉 i jego dziewczyną Martą – hiszpanką by poczuć moc i nacieszyć się widokiem z innej perspektywy.
Głównie turyści jednak przyjeżdżają tu by móc zobaczyć wschód słońca nad kalderą. Małe wyzwanie, bo trzeba wstać o nieludzkiej 3 w nocy by zdążyć dojść na wzgórza i nie ominąć żadnej z faz zmieniającego się światła nad wulkanami. My wybraliśmy punkt widokowy poniżej tego głównego aby uniknąć tłumów i w spokoju w małej grupce zapaleńców tego niezwykłego widoku doczekaliśmy się pięknych kolorów. Co prawda, jesteśmy przekonani, że są miesiące gdzie wschód nad Bromo wywala szczękę z zawiasów bardziej niż teraz – w porze deszczowo – pochmurnej ale i tak nie mogliśmy się napatrzeć i zeszliśmy z punktu widokowego jako ostatni.
Gdyby dziwiły Was kurtki, czapki itp to tylko dlatego, że jednak wbiliśmy na wysokość ponad 2500m i rano było naprawdę chłodno, szczególnie po męczącej wspinaczce.
Ale, szczerze Wam powiemy, mieliśmy takie nieodparte uczucie, że to wszystko było takie proste. Kilka dni wcześniej robiliśmy ostatnie zakupy we Wrocławiu a teraz siedzimy już przed wulkanem, na Jawie Wschodniej, w Indonezji. Niesamowite jak podczas takich podróży świat się kurczy…Gdybyście więc nie mieli jeszcze planów na majówkę to polecamy! Szczególnie, że zaraz obok leży jeszcze bardziej spektakularny wulkan – Kawah Ijen, z którego wydobywają się błękitne płomienie i który już na zawsze zmieni Wasze podejście do ogromu natury i patrząc tam na pracę górników – podejście do pracy…